CIAO LAGO MAGGIORE!

Reklama

pon., 12/21/2015 - 19:45 -- norbertk

To malownicze jezioro, łagodny śródziemnomorski klimat i raj dla smakoszy włoskiej kuchni. Spacerujemy tutaj jak w wielkim ogrodzie botanicznym, a przy odrobinie szczęścia być może uda nam się zerwać z drzewa cytrynę. Zapraszam na spacer pośród palm, cyprysów, rododendronów i drzew oliwnych.

ciao_lago2.jpg

Od Mediolanu dzieli je zaledwie godzina jazdy pociągiem, a jakże to inny, klimatyczny włoski świat! Parapet każdego mijanego domu zdobią dobrane kolorystycznie kwiaty lub doniczki z ziołami, z której gospodyni zrywa garść rozmarynu na kolację. Verbania to miasto, w którym się zatrzymałam ja i czas, z łańcuchem Alp i bijącym od niego rześkim powietrzem. W Polsce wszystko wydaje się szare, ściśnięte, z pędzącym do pracy znerwicowanym tłumem wzdłuż Alei Jerozolimskich i burgerem w ręku, co nie jest złe, tylko odmienne w zestawieniu światem, z którym można się tu zetknąć.

ciao_lago3.jpg

To, na co od razu zwróciłam uwagę w Verbanii, to największy ogród botaniczny, jaki kiedykolwiek widziałam. Villa Taranto to ponad 20.000 gatunków roślin, rosległy park o powierzchni szesnastu hektarów z pięknymi daliami, azaliami i kameliami, aksamitnymi trawnikami i zakątkiem z nenufarami, został założony w 1930 roku przez szkockiego Kapitana Neila Boyd Mc Eacharna. Był on zapalonym miłośnikiem botaniki, a stworzenie tego ogrodu stało się celem jego życia.

ciao_lago4.jpg

Zauroczona patrzyłam na przydomowe ogródki, drzewka dźwigające pomarańcze i szafirowy kolor Lago Maggiore. W poprzek jeziora przebiega granica ze Szwajcarią. Statkiem co pół godziny można popłynąć z części włoskiej aż do szwajcarskiego Locarno, a wracając, zahaczyć o miasteczko leżące u stóp sporego wzniesienia – Laveno. Można na nie wjechać wyciągiem i rozkoszować się włoską kuchnią w Poggio Sant’ Elsa z obszernym tarasem, który jest świetnym punktem widokokowym na panoramę Maggiore. Statki kursujące po jeziorze zawijają również do niewielkich, lecz bardzo malowniczych wysp i miejscowości, wśród nich największą popularnością cieszy się Stresa – urocze małe miasteczko, które tak jak i Verbania utrzymuje się głównie z turystyki. Ja zaliczam się do grona zagorzałych zwolenników Wyspy Rybaków – Isola Pescatori – niewielka i wąska zachowała swój rybacki charakter, choć nie brakuje tu sklepów z pamiątkami i naprawdę uroczych restauracyjek.

Jeśli chcemy udać się wieczorem na kolację (pamiętajmy, że Włosi nie jedzą ostatniego posiłku przed zachodem słońca, czasem i o 20.00 lokal będzie pusty; zdaża się, że knajpki robią się pełne dopiero o 22.00!), nie idźmy do pierwszej lepszej restauracji. Nawet w Verbanii nie brakuje miejsc, gdzie na każdym kroku serwują „najlepszą włoską pizzę”. Jak wspomniałam, region utrzymuje się z hojnych turystów, a tacy znajdują się bez problemu. Włoskie Laggo Maggiore jest oblegane głównie przez Niemców i sąsiadujących Szwajcarów. Którą restaurację więc wybrać?

ciao_lago5.jpg

Chcąc korzystać z dobrodziejstw lokalnej włoskiej kuchni, trzymajmy się jednej podstawowej zasady. Wchodźmy tylko do tych restauracji, przed którymi tabliczki z „Daniem dnia” są napisane w języku włoskim. Reszta, szczególnie jeśli dodatkowo widzimy kartę dań dostępną np. po niemiecku, jest nastawiona stricte na masowych turystów.

Miejscem godnym polecania na klimatyczną kolację w Verbanii jest na pewno Osteria del Castello, pełna Włochów, dobrej regionalnej kuchni (wspaniałe grillowane sery na przystawkę), a wnętrze wygląda jak ogromna biblioteka, gdzie regały uginają się pod ciężarem win z całego świata.

ciao_lago6.jpg

Wąskie, kręte uliczki starych miasteczek, niewysokie kolorowe domki, balkony pełne kwiatów a zarazem eleganckie hotele, pensjonaty, liczne restauracje, kawiarnie, bary i piękny deptak nad brzegiem jeziora. To wszystko sprawia, że chcemy, aby wakacje trwały wiecznie.

Kamila Załęgowska

Reklama