Znana miejscowość wypoczynkowa skrywa głęboką przepaść, która pochłania nurków. Jeden z nich nawet sfilmował swoją śmierć. Stephen Keenan (39) z Dublina utonął w lipcu podczas próby ratowania światowej rekordzistki Alessii Zecchini (25), która podczas swobodnego nurkowania na głębokości 102 m nagle zapadła w narkozę azotową. Włoszka chciała przepłynąć na jednym oddechu tak zwany Łuk cieszącej się złą sławą Blue Hole, gdy Keenan skoczył, by ją ratować. Udało mu się, ale nie przeżył, choć jako „nurek ratownik" był jednym z najlepszych w swojej branży. Jego śmierć jest złowrogim przypomnieniem jednego z najbardziej niebezpiecznych miejsc do nurkowania na świecie.
Blue Hole to rozpadlina o głębokości 120 metrów, położona 8 km od miasta Dahab w Egipcie. Nazywa się ją "grobem nurków", to jednak nie przeszkadza, by tysiące z nich każdego roku przyjeżdżało tu nurkować, ignorując coraz więcej metalowych paneli, które wiszą na sąsiedniej ścianie przypominając o tragicznych wypadkach. Trudno powiedzieć ile ofiar pochłonęła do tej pory morska studnia. Nurkowie z Dahab twierdzą, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat było ich prawie 200.
Tarek Omar- instruktor nurkowania technicznego z Dahab, który w 1992 roku eksplorował Blue Hole, był podekscytowany opowieściami o jej przekleństwie, od kiedy utonęła w niej kobieta, z którą miał się ożenić.
Stał się sławny w 1997 roku, gdy wyciągnął z rozpadliny ciała Matina Garaa i Conora O'Regana. Od tamtej pory z Blue Hole wyciągnął jeszcze 20 osób i otrzymał przydomek "kolekcjoner kości". W ostatnich latach, gdy nurkowanie techniczne stało się modne, Omar był świadkiem bardzo wielu wypadków śmiertelnych.
Dla wielu nurków zejście w rozpadlinę jest tym, czym dla wspinaczy wejście na Kilimandżaro. Na 56 metrach skalna ściana znika i otwiera się długi na 26 m porowaty tunel prowadzący z Blue Hole do oceanu.
- To cudowne wrażenie, gdy stoi się w podwodnej katedrze. Problem w tym, że nurkowie po 50 zejściach pod wodę myślą, że wiedzą już wszystko, choć tak naprawdę nie są gotowi ani na tę głębokoś, ani warunki, mówi instruktor nurkowania Alex Heis.
Im głębiej wchodzi nurek, tym większemu ciśnieniu poddawane jest jego ciało i pojawia się problem efektu znieczulającego, często nazywanego "efektem Martini”.
Mimo ostrzeżeń i surowych przepisów, nurkowie w dalszym ciągu wchodzą do Blue Hole. Najbardziej znaną ofiarą morskiej studni jest instruktor nurkowania Yuri Lipski, który schodząc do niej w 2002 roku, po prostu zniknął. Postanowił, że popłynie w kierunku dna, ale potem zapadł w narkozę azotową. Kiedy zorientował się, że nie może się wynurzyć, ściągnął maskę z tlenem i zniknął. Później okazało się, że miał ze sobą, przymocowaną do osłony głowy, kamerę i w ten sposób przez przypadek sfilmował swoją śmierć.
avaz.ba