Angelyn Burk i jej męża Richarda połączyła wspólna pasja - oboje kochają morze. W rejsy wycieczkowe wybierali się wspólnie już od lat 90-tych, a niedawno postanowili, że na emeryturze po prostu porzucą życie na lądzie i będą podróżować po świecie statkami. Rosnące ceny mieszkań sprawiły, że zrobili to już teraz.
Angelyn Burk zakochała się w morskich podróżach już w 1992 r. Wtedy po raz pierwszy wyruszyła w rejs, a wkrótce zaczęła dzielić swoją pasję z mężem Richardem. Małżeństwo od lat zwiedza świat na pokładach statków wycieczkowych. Para z Seattle doszła do wniosku, że morskie wakacje raz w roku to dla nich za mało. Klika lat państwo Burke zaczęli planować emeryturę na wycieczkowcach.
Rok na wycieczkowcu tańszy niż raty kredytu na dom
Życie szybko zweryfikowało ich plany, ale w pozytywnym sensie. To, co zamierzali zrobić w podeszłym wieku, okazało się możliwe tuż po 50-tce. Po przeliczeniu kosztów utrzymania małżeństwo zdecydowało się na przeniesienie swojego życia na otwarte wody. W maju 2021 Angelyn i Richard postanowili przejść na wcześniejszą emeryturę i przenieść całe swoje życie na statek. Para nie zamierza wracać na ląd i podkreśla, że takie życie jest o wiele tańsze. Jak to możliwe?
Położone na zachodnim wybrzeżu USA Seattle, gdzie mieszkali emeryci, to jedno z najdroższych miast w kraju. Koszty utrzymania są tam prawie o 50 proc. wyższe niż amerykańska średnia. Z kolei uśredniona cena domu w Seattle wynosi obecnie 958 027 dol. To ponaddwukrotnie więcej niż przed dekadą i aż o 16,4 proc. Więcej niż w minionym roku. Samo spłacanie kredytu na dom kosztowało państwa Burk kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
A przez rosnące koszty życia ich cel – uzbieranie na emeryturę na morzu – niemal się do nich nie zbliżał. Tymczasem według obliczeń Angelyn, spędzenie całego roku na wycieczkowcu miało ich kosztować maksymalnie 135 dolarów na dobę, czyli 50 tys dolarów rocznie. Tymczasem koszty, jakie ponieśli przez ostatnie 12 miesięcy są jeszcze niższe – utrzymują się średnio za 100 dolarów (ok. 385 zł) dziennie. Ich roczne wydatki nie przekroczyły zatem kwoty 36 tys dolarów (ok. 155 tys zł).
Całoroczny rejs dla dwojga za 155 tys zł
– Nasz pierwotny plan zakładał, że będziemy przebywać w różnych krajach przez miesiąc, a z wiekiem przeniesiemy się na statki wycieczkowe. Uwielbiamy podróżować i szukaliśmy sposobu na ciągłe podróżowanie na emeryturze, który miałby sens finansowy – powiedziała kobieta w rozmowie z serwisem 7News. Angelyn podkreśla, że ceny za pobyt na wycieczkowcach nie byłyby tak atrakcyjne, gdyby nie zniżki za udział w programach lojalnościowych, które zyskali dzięki podróżom w poprzednich latach.
Państwo Burk chętnie dzielą się wskazówkami na oszczędne życie na morzach i oceanach. Angelyn podkreśla, że aby rejs był jak najkorzystniejszy cenowo, należy wybierać kabiny wewnętrzne (bez okna) lub najtańsze pokoje. Była księgowa dodaje, że nie powinniśmy dać ponieść się zakupom i hazardowi w kasynie. – To nie są wakacje, lecz sposób na życie – mówi Angelyn. Jej kolejną wskazówką jest zapisanie się do programów lojalnościowych i stała obserwacja ofert różnych linii rejsowych.
Podróżująca emerytka zaznacza też, że należy włożyć nieco wysiłku w sprawdzenie tras i synchronizację turnusów, by ograniczyć koszty „przesiadki” między statkami. Para przez ostatni rok spędziła na lądzie zaledwie kilka nocy właśnie wtedy, kiedy nie udało im się odpowiednio dopasować harmonogramu rejsów. Państwo Burk w planach mają także sprzedaż domu w Seattle, gdyż nie zamierzają już wracać na stały ląd. – Nie interesują nas rzeczy materialne, lecz doświadczenia – podkreśla Angelyn.
Sprzedaj dom, ruszaj w świat
Przez ostatnie 12 miesięcy morscy nomadzi podróżowali głównie statkiem linii Holland America. Począwszy od 50-dniowego rejsu po Adriatyku, poprzez zwiedzanie zabytków Europy, aż po wielką 51-dniową podróż z Seattle do Sydney. Emeryci nie widzą żadnych wad życia na morzu. Angelyn ostrzega jednak, że każdy, kto chce wypłynąć w rejs, powinien spróbować rejsów długoterminowych, zanim zdecyduje się na stałe.
– Obecnie, w tym roku, mamy zapewnione 86 dni rejsu, których średni koszt wynosi 89 dolarów dziennie dla nas obojga. W cenę wliczony jest pokój, jedzenie, rozrywka, transport, napiwki, opłaty portowe i podatki – zdradziła Angelyn w mailu do redakcji CNN. Choć podróżują, nie muszą martwić się koniecznością rezerwowania hoteli czy organizowania transportu. Para planuje odwiedzić każdy zakątek globu. Na swojej liście mają między innymi Meksyk, Kostarykę, Kanadę, Alaskę, Japonię, Indonezję i Wietnam.
– Naprawdę lubimy rejsy i możliwość odwiedzania różnych części świata bez konieczności wskakiwania do samolotu. Wierzę, że jest to osiągalne dla zwykłego podróżnika, ale wymaga wysiłku – powiedziała kobieta w rozmowie z serwisem 7News. Czy za ich przykładem pójdzie więcej par? Kamper, wycieczkowiec, domek na prowincji w ciepłym kraju – w ostatnim czasie o alternatywnych sposobach na życie słyszymy jest coraz więcej.
truestory.pl