Foto: Jens Büttner/dpa/Global Look Press
Kiedy w Rosji zostaną otwarte granice i przywrócone podróże? Wywiad z dyrektorem Uralskiego Stowarzyszenia Turystyki Michaiłem Malcewem
Rosyjski Związek Przemysłu Turystycznego (RST) oraz Rosyjskie Stowarzyszenie Hotelarskie zaproponowały przywrócenie wycieczek turystycznych w obrębie kraju od 1 czerwca. Prawdopodobieństwo wejścia w życie tej decyzji przeanalizował portal Znak.com wraz z szefem uralskiego oddziału RST oraz dyrektorem wykonawczym Uralskiego Stowarzyszenia Turystyki Michaiłem Malcewem, a także zapytał, kiedy i do jakich krajów jego zdaniem zostaną przywrócone wycieczki, jak zmieni się forma wypoczynku po zniesieniu kwarantanny i jakie straty ponosi obecnie branża turystyczna.
— Czy koronawirus wpłynął jakoś na branżę? Czy wszyscy operatorzy, agencje, hotele przetrwały do obecnego momentu?
— Jeśli jako miarę skutków kryzysu przyjmiemy fundusz wynagrodzeń w sektorze turystyki to do maja zostanie on zredukowany do 90%. Sytuacja w hotelach jest podobna, w kwietniu i w maju zakwaterowanie w hotelach miejskich wyniosło około 5%. W związku z tym nie ma za bardzo z czego wypłacać wynagrodzeń. Problemem jest nie tylko brak zakwaterowania gości, ale również odwołanie wszystkich eventów firmowych, zamknięcie restauracji, czy klubów fitness, które również przynosiły spore dochody. Na przykład niektóre hotele na obrzeżach miast są obecnie otwarte, jednak zostały one pozbawione podstawowego źródła utrzymania, nie funkcjonuje w nich opcja wyżywienia, która przynosiła kluczowe zyski, czy usługi takie jak fitness.
Z taką sytuacją zmagamy się nie tylko my. Do Uralskiego Stowarzyszenia Turystyki przynależy duża część markowych, w tym zagranicznych sieci hoteli i u nich sytuacja wcale nie wygląda lepiej.
Obecnie nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jaka liczba uczestników rynku nie przetrwa tego kryzysu. Oczywistym jest fakt, że duża część agencji zrezygnuje z lokali wynajmowanych dotychczas w drogich biurowcach czy centrach handlowych. Agencje te mają za sobą niemal dwa miesiące przestoju, a przez co najmniej dwa kolejne wciąż nie będą mogły prowadzić pełnej działalności gospodarczej. RST liczy na konkretną pomoc państwa dla całej branży, jednak na razie żadne wsparcie nie nadeszło. Oferowane przez państwo środki ochrony małych przedsiębiorstw, które powinny objąć również turystykę, trudno nazwać skutecznymi. Wiele osób nie widzi logiki w inwestowaniu pożyczonych pieniędzy w wypłaty dla niepracujących pracowników, nawet przy niewysokim oprocentowaniu. I w ogóle nie wiadomo, czy te miejsca pracy zostaną zachowane, jeśli pojemność rynku gwałtownie się skurczyła.
Uczestniczyłem w niejawnych negocjacjach z naszymi kolegami z zagranicy, w których udział brał również przedstawiciel Światowej Organizacji Turystyki. Według przeróżnych prognoz turystyka międzynarodowa zostanie zredukowana w zakresie od 30% do 85%.
— Czyli popyt na podróże po zniesieniu ograniczeń już się nie zwiększy?
— Wzrost będzie jednorazowy, ponieważ istnieje jeszcze zaległy popyt. Jestem przekonany, że firmy turystyczne potraktują go jak łyk świeżego powietrza. Możliwe, że spowoduje to nawet u nich pewną euforię. Jednak taki wzrost nie utrzyma się długo. Po pierwsze, nie wykluczam, że zostanie utrzymany szereg różnych ograniczeń dla pasażerów. Nie wiadomo, czy hotele dostaną pozwolenie na pełne zakwaterowanie. Możliwe, że ograniczenia dotkną też branży lotniczej, czy możliwości przekraczania granic państw. Obecnie w UE omawiane jest wprowadzenie oficjalnego dokumentu, tzw. paszportu zdrowia, a także przyjęcie szeregu innych środków, które mogą zniechęcić turystów. Drugim argumentem na to, czemu rynek nie zregeneruje się w najbliższym czasie jest fakt zmniejszenia się możliwości finansowych społeczeństwa z powodu kryzysu – turystów po prostu nie będzie stać na podróże.
— Jakie jest według pana prawdopodobieństwo, że zgodnie z tym, co zaproponował ostatnio Związek Przemysłu Turystycznego i Stowarzyszenie Hotelarskie od 1 czerwca zostaną dozwolone podróże w obrębie Rosji?
— Z początku zawsze liczymy na to, że nie będzie żadnych przeszkód w rozwoju turystyki, jednak przypominamy, że wszystkie ograniczenia wprowadzane z powodu pandemii mają sens. Uważam, że trzeba to po prostu zaakceptować. W każdym regionie sytuacja związana z zachorowaniami na koronawirusa jest inna, przykładowo na Krymie zgodnie z posiadanymi przez nas informacjami możemy przypuszczać, że 1 czerwca będą tam jeszcze obowiązywać ograniczenia. Dotyczy to również terytorium Kraju Krasnodarskiego. Sama branża jest już gotowa na to, by pomału wysyłać turystów na wycieczki, natomiast jedynym czynnikiem, który to uniemożliwia są obecne ograniczenia.
Myślę, że w jakiejś formie w czerwcu zostaną już u nas wznowione połączenia lotnicze na południe Rosji. Duże agencje turystyczne zaczęły już sprzedaż wycieczek do rodzimych kurortów z datą wyjazdu 2-3 lipca. Posiadają one własne programy czarterowe. Nie wiadomo jednak, czy te wyjazdy się odbędą. Jestem pewien, że zniesienie ograniczeń w podróżowaniu będzie odbywać się etapowo.
— Jakie są scenariusze etapowego otwierania turystyki?
— Możliwości jest nieskończenie wiele, możemy to stwierdzić obserwując inne kraje – Hiszpanię, Niemcy, Grecję, Bułgarię. Niektóre państwa już w maju zaczęły znosić ograniczenia, inne mają to dopiero w planach. W Bułgarii i Grecji będzie to czerwiec, w Turcji póki co sytuacja jest niejasna. Część krajów będzie się otwierać jedynie na turystykę wewnętrzną, a następnie na kraje sąsiadujące i dopiero potem na resztę. W innych miejscach wjazd do kraju już odbywa się według specjalnej listy państw sporządzonej na podstawie braku występowania zagrożenia koronawirusem. To jednak tylko część podjętych kroków.
Mówiąc o znoszeniu ograniczeń mamy też na myśli przywrócenie opcji wyżywienia, wznowienie mechanizmów zakwaterowania gości w hotelach, korzystania z miejsc publicznych, plaż. Jeśli wyobrazimy sobie, że przykładowo od jutra przywrócone zostaną loty z Jekaterynburga do Kraju Krasnodarskiego to turyści powinni być świadomi, że nie będą mogli skorzystać z restauracji, plaż, klubów, bo to wszystko jest ze sobą powiązane. Trzeba brać pod uwagę wszystkie niuanse.
Dlatego nie wierzę, że od czerwca rosyjska turystyka zacznie działać na pełnych obrotach, to niemożliwe.
— Kiedy oczekuje pan ponownego otwarcia granic w celu wyjazdu z Rosji?
— Możliwe, że w czerwcu będą już dozwolone wyjazdy do sąsiednich regionów, do Centralnej Rosji. Przede wszystkim tam, gdzie można dojechać samochodem. Bardzo chcę wierzyć, że w lipcu zostaną zniesione ograniczenia wyjazdów na wybrzeże Morza Czarnego. I mam nadzieję, że pod koniec lipca lub na początku sierpnia będziemy mogli przywrócić połączenia lotnicze z naszymi najważniejszymi europejskimi partnerami turystycznymi – Czechami, Bułgarią, Grecją, czy Turcją. I jeśli spojrzymy dalej to we wrześniu powinny już zostać zniesione ograniczenia na całym świecie, aby umożliwić swobodne przemieszczanie się.
Wydaje mi się, że w związku z sytuacją epidemiczną w tym roku byłoby rozsądnym nieorganizowanie obozów dla dzieci. Mogą one być źródłem niebezpieczeństwa. Dobrze byłoby jeszcze omówić możliwość przedłużenia wakacji do września, aby rodzice lub dziadkowie oraz pozostali krewni mogli wysłać dzieci nad morze. To moje osobiste stanowisko. Jeśli zważymy na to, że dzieci nie mogą wypocząć z powodu przeciągającej się epidemii, to uważam, że sprawiedliwie będzie zastanowić się nad tą kwestią nawet pomimo faktu, że przepadło 2,5 miesiąca roku szkolnego. To będzie również istotna pomoc dla naszych południowych regionów.
— Jakie ograniczenia zostaną wprowadzone dla podróżujących? Jak w ogóle w pana wyobrażeniach będą wyglądać wycieczki w świecie post-kwarantannowym?
— Tej kwestii nie rozwiązało jeszcze żadne państwo, wszystkie kroki podejmowane są od podstaw i są burzliwie omawiane. Na przykład w Turcji zdanie zarządów stowarzyszeń turystycznych różni się od zdania władzy w kwestii tego, jak powinien obecnie wyglądać system all inclusive, czy w ogóle opcja ta powinna być dostępna i jeśli tak, to w jakiej formie, przy jakim zakwaterowaniu. Dyskusja o ograniczeniach liczby pasażerów w samolotach toczy się w Grecji i Bułgarii. Najprawdopodobniej Grecy nie będą tu wprowadzać ograniczeń. Za to w Ameryce Południowej rozpatrywana jest kwestia redukcji miejsc w samolotach o jedną trzecią, aby między pasażerami była wolna przestrzeń.
Są również różne podejścia do tematu plaż. Jedna z kwestii omawianych w Bułgarii, Grecji i Turcji dotyczy zwiększenia dystansu między leżakami. Ale w Grecji istnieją też plaże w formie małych grot i zatoczek i przestrzeganie odległości jest praktycznie niemożliwe.
To wszystko spowoduje zmniejszenie się ilości miejsc do wypoczynku i będzie miało odzwierciedlenie w jego cenach. Taka propozycja może skutkować gwałtownym wzrostem cen i utratą konkurencyjności w porównaniu do innych krajów.
Jest cały szereg podobnych problemów. Z jednej strony dyskusja toczy się między ekspertami w dziedzinie turystyki, którzy opierają swoje stanowisko na kwestiach gospodarczych i opowiadają się za minimalnymi ograniczeniami mając świadomość, że konkurencja w turystyce będzie coraz większa. Druga strona to organy władzy państwowej, które kładą nacisk na maksymalnie surowe ograniczenia, czasami wręcz nie do przyjęcia. Wszędzie obserwujemy taką walkę – między bezpieczeństwem a gospodarką.
Jako przykład można podać pomysł Grecji odnośnie okazywania przez wjeżdżających do kraju dokumentów potwierdzających brak zarażenia koronawirusem. Wydane zaświadczenie miałoby być ważne 72 godziny. Dla turystów z Rosji taka opcja byłaby niewykonalna, ponieważ nie przeprowadzamy ekspresowych testów.
W ogóle jeśli nie przeniesiemy wszystkich tych ograniczeń na jakąś wspólną platformę to dalsze losy turystyki międzynarodowej będą nieznane. Trzeba próbować dążyć do jakichś wspólnych standardów, chociaż jest to bardzo trudne, bo sytuacja związana z zachorowalnością na koronawirusa różni się w zależności od kraju.
— Czy maseczki i rękawiczki będą obowiązkowym atrybutem wypoczynku?
— Nie widzę nic złego w noszeniu maseczek i rękawiczek na terenie lotniska, czy w muzeach. Chociaż czasami w niektórych muzeach mających pojedynczych zwiedzających wygląda to dziwnie. Za to trudno mi jest sobie wyobrazić, jak można chodzić w nich po plaży w 40-stopniowym upale. Nie wyobrażam sobie instagramerek z powiększonymi ustami i idealnymi figurami, które robią sobie zdjęcia w maseczkach na plaży na tle palm. To najprawdopodobniej nie przejdzie.
— Jakie kraje mogą przyjąć rosyjskich turystów? Jakie kierunki podróży będą możliwe?
— Kraje będą otwierać się początkowo tylko na swoich rynkach wewnętrznych, a dopiero później dla sąsiednich państw. Lub też dla państw z listy, jak chcą to robić Czesi. Ta lista będzie modyfikowana – będzie rozszerzana lub skracana, jeśli gdzieś sytuacja związana z zachorowaniami się pogorszy. Na tych listach tworzonych już przez różne kraje Rosji nie ma. Na razie kraje te nie są gotowe na przyjęcie rosyjskich turystów, chociaż branża bardzo by tego chciała.
Rosyjscy podróżujący nierzadko przynoszą większe dochody niż turyści z innych krajów. W Meksyku średni rachunek Rosjanina jest mniej więcej sześć razy wyższy niż turysty z Ameryki. W Czechach pod względem przepływu turystów jesteśmy na drugim miejscu zaraz po Niemczech, ale uwzględniając długość wypoczynku czy wycieczek przynosimy gospodarce więcej pieniędzy.
Myślę, że przedstawiciele branży turystycznej i branż powiązanych z turystyką będą próbowali wpływać na rządy swoich państw, aby Rosja znalazła się na tych listach jako jeden z krajów priorytetowych. Ale będzie to możliwe tylko w tym przypadku, gdy zmieni się nasza sytuacja związana z rozprzestrzenianiem się koronawirusa.
Brak rosyjskich turystów nieuchronnie będzie powodował ciężkie skutki na rynkach zorientowanych na turystykę. W pierwszej kolejności są to kraje śródziemnomorskie – Turcja, Grecja, Afryka Północna. Dlatego może być tak, że te kraje otworzą się dla nas jako pierwsze. Oraz te nieuzależnione od napływu turystów z Rosji, ale mające mocną gospodarkę. Na przykład Niemcy. Chociaż są zainteresowane naszymi podróżami, to jednak, mówiąc prosto, dadzą sobie radę też bez nas.
Pod koniec maja i w pierwszej połowie czerwca mamy zaplanowane wideokonferencje z biurami narodowymi i zrzeszeniami turystycznymi w wielu krajach, które będą dotyczyć zmian, wprowadzania nowych zasad oraz gotowości na przyjęcie turystów z Rosji. Ostateczna decyzja będzie należała do rządów krajów prowadzących między sobą rozmowy. Jednak tutaj ważne jest też to, jak będzie wyglądała sytuacja z rozprzestrzenianiem się COVID-19. Na dzień dzisiejszy jesteśmy zagrożeniem. Dlatego przede wszystkim musimy mieć konsekwentną pozytywną dynamikę zachorowań.
— Czy koronawirus spowodował wzrost zainteresowania turystyką wewnętrzną? Czy takie zainteresowanie może się zwiększyć, jeśli będą obowiązywały ograniczenia w sferze podróży zagranicznych?
— Bez wątpienia zainteresowanie to wzrosło. Z powodu kryzysu gospodarczego zetkniemy się z obniżeniem wynagrodzeń społeczeństwa, dlatego po zniesieniu ograniczeń największą popularnością będą się cieszyć wycieczki bez podróży lotniczych, które często stanowią 50% ceny całości. Dlatego wycieczki samochodowe czy autokarowe będą miały zalety. W tej kwestii wygrywają regiony, w których sfera turystyki jest dobrze rozwinięta.
Jednak na przykład turystyka wewnętrzna w obwodzie swierdłowskim znajduje się w opłakanym stanie. Brakuje nam dobrych jakościowo, a przy tym dostępnych cenowo, miejsc, które chociaż częściowo byłyby w stanie zapewnić wypoczynek mieszkańcom naszego obwodu. Jesteśmy tutaj całkowicie poza grą i jest to rezultat złych jakościowo prac na przestrzeni wielu lat. W tym sezonie nie poprawimy tej sytuacji. Dlatego też zainteresowanie turystyką wewnętrzną jest, ale możliwości nie ma. Istnieją jednak pojedyncze punkty zaczepienia, na przykład kompleks Góra Biała. Jest to szansa na zmianę sytuacji, ale nie w ciągu jednego roku.
Podróże do obwodu tiumeńskiego, czy czelabińskiego, gdzie znajdują się ciekawe i rozwinięte marki turystyczne, mają swoje zalety. Ale w tym przypadku chodzi tu o zmianę strefy klimatycznej, a znaczna część mieszkańców Uralu, a szczególnie rodziny z dziećmi, za wypoczynek uznają wyjazd na wybrzeże morskie. Dlatego sezon i tak wyglądać będzie inaczej niż zwykle, niezależnie od tego, w jaki sposób zostałby otwarty.